Pomysł objęcia początkujących przedsiębiorców bezkarnością za błędy w rozliczeniach podatkowych stanął pod znakiem zapytania. Zastrzeżenia zgłosiło Ministerstwo Finansów.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii zaproponowało, aby początkujący przedsiębiorcy – mówiąc wprost – mogli uczyć się na błędach. Chodzi o sytuacje, w których firmy przekraczają prawo, albo popełniają błędy w rozliczeniach w pierwszym roku swojej działalności. Urzędnicy przekonują, że bardzo często dochodzi do tego ze względu na nieświadomość albo zawiłość niektórych przepisów. Z drugiej strony takie błędy mogą zaważyć na przyszłości firmy – szczególnie jeśli popełniane są właśnie na początku działalności, kiedy kondycja finansowa jest bardzo niestabilna, a każda ewentualna kara może mieć decydujące dla niej znaczenie. Dodajmy, że tzw. prawo do błędu ma dotyczyć tylko mikro-, małych i średnich firm, a poza tym przepis nie zwalnia przedsiębiorców kompletnie z odpowiedzialności. Ma – po wykryciu błędu - niejako uświadamiać konsekwencje, jeśli nie zostanie on odpowiednio szybko naprawiony i dawać czas na tę naprawę.
Przedsiębiorca ma prawo do błędu, ale czy do każdego?
Dodatkowo przepis nie ma być stosowany w przypadku bardzo poważnych naruszeń przepisów. Zdaniem Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii pozwoli to wielu firmom utrzymać się na rynku, a innych zachęci do zakładania działalności – dzisiaj strach przed zawiłościami księgowymi i wysokimi karami może być dla niektórych decydujący przed podejmowaniem takiej decyzji.
Z kolei Ministerstwo Finansów uważa, że taki przepis może nie tylko ułatwić unikanie obowiązków podatkowych w pierwszym roku działalności, ale nawet wręcz je powodować. Może być niejako zachętą do nieuczciwych praktyk, skoro kara nie będzie nieuchronna i natychmiastowa.
Na wynik międzyresortowych konsultacji musimy jeszcze poczekać.